.

Bardzo proszę wszystkich czytających o głosowanie w ankiecie umieszczonej na dole strony.
Mam małą chwilę zwątpienia; nie jestem pewny, czy powinienem kontynuować pisanie tej historii i chciałbym poznać Wasze zdanie :)
Dodatkowo zachęcam do zaznaczania "reakcji" pod postami ;)
Z góry dziękuję!

Alexander I





Stała sceneria nocy w zimie. Spokój, cisza, prószący leniwie drobny śnieg.
Nieruchoma ulica, skąpana jedynie światłem ulicznych latarni.
Martwota i pustka biły od tego miejsca, ubogiego teraz w jakiekolwiek oznaki życia.
Była noc. Czas snu.
Dla wszystkich zdawałoby się... Poza Nim.

Odkąd Księżyc zapanował nad gwiaździstym niebem, nie ruszył się z obranego przez siebie stanowiska. Nie zważając na śnieg czy też zimno, stał, wpatrując się w mroki ulicy i domów. Nie wiedział czego szuka, jednak nieznośne pragnienie pchało go tu co noc.
Zastój i monotonia zostały dziś już jednak przerwane, ale nie skarżył się z tego powodu.
Ona.
Wyszła z domu, na spacer, rozglądając się jakby w obawie przed złapaniem.
W tym momencie wprost kochał swój dar wtapiania się w mrok.. Stawał się niedostrzegalny dla ludzkich oczu. Niesłyszalny dla ich uszu. Niczym duch.
Podążył za nią. Przez chwilę zawahał się. Ale nie, nie zauważyła jego obecności. I dobrze.
Usłyszał jej głos. Mówiła coś.
Wsłuchiwał się w jego delikatną melodię, ignorując dziwne ciepło, które go ogarnęło.
Po chwili zobaczył ślady łez błyszczące na jej twarzy. Poczuł dziwne ukucie w sercu, którego nie rozumiał. Tak jak i pragnienia, by wziąć ją w ramiona i sprawić, by łzy przestały płynąć.
Ale nie, powstrzymał się. Nie mógł tego zrobić. Nie mógł zdradzać swojej obecności i istnienia.. Nikomu.
Takie były zasady.
Wciąż ją obserwował, gdy zawróciła i zmierzała z powrotem, do domu.
Niezauważony śledził ją, nieświadomie już sondując otoczenie w poszukiwaniu obcych.
Poczuł nagłe szarpnięcie wewnątrz, zapowiedź jakiegoś wypadku – któremu jeszcze mógł zapobiec. Dając ponieść się instynktowi niemal wyskoczył w przód. W samą porę.
Dziewczyna właśnie poślizgnęła się, co nieuchronnie prowadziło do wyrżnięca głową o lód. Złapał ją w ostatniej chwili, obejmując ramionami i tuląc do siebie. Ich oczy się spotkały. Czuł, że jego wzrok wyraża tylko przerażenie. I szok.
Tak szybko jak tylko mógł postawił ją to pionu wypuszczając z swych objęć. Upewnił się, że stoi pewnie na nogach, po czym zniknął niemal w panice.
Zdradził się.
To mógł być jego koniec.
Przerażało go jednak co innego.

Niewiele myśli poświęcił temu, że prawdopodobnie właśnie skazał się na śmierć.
Głowę jego wypełniły tylko jej oczy i ich zielony blask. Nie było w niej miejsca na nic innego.
A istoty takie jak on nie rozumiały czym jest samo zakochanie, a tym bardziej, jak wygląda rodząca się miłość...

4 komentarze:

  1. Bardzo ciekawy początek. Widać że posiadasz talent pisarski. Rozwijaj się, dobrze Ci idzie. Naprawdę czyta się to z przyjemnością. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym talentem bym się nie zgodził :P
      Bardzo dziękuję :) Mam nadzieję, że przyszłe rozdziały również będą się podobać :)

      Usuń
  2. bardzo dobry początek styl pisania jeszcze lepszy czekam na dalsze posty

    OdpowiedzUsuń

Czy kontynuować pisanie?