.

Bardzo proszę wszystkich czytających o głosowanie w ankiecie umieszczonej na dole strony.
Mam małą chwilę zwątpienia; nie jestem pewny, czy powinienem kontynuować pisanie tej historii i chciałbym poznać Wasze zdanie :)
Dodatkowo zachęcam do zaznaczania "reakcji" pod postami ;)
Z góry dziękuję!

Alexander II




Oddychał głęboko opierając się plecami o pień drzewa. Jego oczy były zamknięte. Czuł niecierpliwe walenie swojego serca, jednak nie wykonał żadnego ruchu.
Była tam. Wciąż była.
I wołała go.

Nie rozumiał co się z nim dzieje. To dziwaczne pragnienie wyjścia z ukrycia i zobaczenia jej jeszcze raz. Szeptało w jego umyśle delikatnym i słodkim głosikiem, uwodzącym, a jednocześnie wymuszającym poddanie się. Niemal uległ, odsuwając się od drzewa na odległość kroku.
Chwila wahania.
Kamienna twarz nie zdradzała najmniejszym choćby drgnięciem burzy myśli i walki z samym sobą jakie musiał odbyć. Jakie odbywał, w tym krótkim momencie – ale dla niego był on niczym wieczność.
Westchnienie rezygnacji.
Powrócił do poprzedniej pozycji. Odrzucił głowę w tył, otworzył swe szkarłatne oczy gubiąc wzrok w sklepieniu pełnym gwiazd.
Wiele dla niego znaczyły, tylko do nich mógł wznosić nigdy nie wysłuchane modły i błagania. Jedyne towarzyszki jego samotności.
Błyszczały ostrzegawczo i z przestrachem, jakby bały się za niego. I o niego.
Nie liczył się z tym jednak, wsłuchując się w dźwięk bicia serca dziewczyny.
Teraz niezwykle pragnął, by odeszła.
Czas upływał, a nieliczni mieszkańcy powoli budzili się do życia. I ktoś jeszcze. Szedł powoli sąsiednią ulicą, kroki jego potęgował skrzypiący śnieg. Kilka minut i tu będzie.
Alexander nie bał się o siebie – był wszak niewidoczny dla takich jak on. Ale dziewczyna...

Pokręcił głową. Już złamał zasady. Cóż za różnica zrobić to kolejny raz.
Skupił się, kierując swoje myśli w kierunku zielonookiej – to chyba nie było strasznym wykroczeniem? - i zaszczepiając w jej głowie ciche słowa.
„Wracaj do domu, moja Mała. Ktoś się zbliża, odkryje Cię. Już najwyższy czas...
I nie martw się, to dopiero początek...”

Sam jednak nie wiedział do końca, o co mu chodziło.
Znów spojrzał w niebo, na wrogie teraz spojrzenia swych jedynych towarzyszek, gwiazd.
Westchnął. Już nie mógł ich poprosić o odpowiedź...

2 komentarze:

  1. Kroi się tu paranormal romance. Widać to. :D A więc nie mogę już powiedzieć że żadnego nie czytałam. Ale nie jest to złe. Styl pisania jest świetny, podoba mi się. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba trochę od tego paranormal romance odejdę, nie za bardzo je lubię ;)
    Ale jeszcze zobaczymy jak wyjdzie :D

    Cieszę się, że się podoba :>

    OdpowiedzUsuń

Czy kontynuować pisanie?