.

Bardzo proszę wszystkich czytających o głosowanie w ankiecie umieszczonej na dole strony.
Mam małą chwilę zwątpienia; nie jestem pewny, czy powinienem kontynuować pisanie tej historii i chciałbym poznać Wasze zdanie :)
Dodatkowo zachęcam do zaznaczania "reakcji" pod postami ;)
Z góry dziękuję!

Alexander V

Ostrzeżenie! 
W poście występuje słownictwo uznawane za wulgarne. Czytasz na własne ryzyko! 

_________________________________________________________________

Ciemność.
Nieznana przestrzeń. Nie widać granic, nie czuć dotyku.
Jakby zawieszony w czarnej otchłani.
Lecz... Kim jest?
Brak tożsamości. Brak ciała. Brak wspomnienia. Brak... wszystkiego.
Co się stało? Jak tu trafił?
Nikt w Nicości.
Tak wygląda śmierć?
...Czym jest śmierć?
Ciemność. Wciąż ciemność.
Nagle... Coś szarpie do przodu. Uczucie ruchu w pustce. Wybuch bieli.
Głos.

~*~

-Ale serio, ciebie naprawdę zdrowo popierdoliło!
Krzyk wyrwał go z głębokiego snu. Alexander otworzył oczy i niemal natychmiast je zamknął oślepiony ostrym światłem. Po chwili podjął kolejną próbę, i ta zakończyła się nieco lepiej. Nieprzytomnie rozejrzał się, chcąc zidentyfikować miejsce, w którym się znalazł.
-Ej, Ziemia do Alexa! - ten sam głos co wcześniej, dźwięk uderzenia, a następnie piekący ból na policzku. -Będziesz się musiał nieźle tłumaczyć.
Spojrzał prosto przed siebie, napotykając wpatrzone w niego gniewne oczy.
Przełknął ślinę, a do repertuaru dołączył kolejny ból. Skrzywił się. No tak, potrzeba czasu by całkowicie wyleczyć wszystkie rany. Przez chwilę zastanawiał się, czy będzie w stanie mówić. Powinien zaryzykować?

Nim zdążył się namyślić, oberwał jeszcze raz. Zrezygnował z prób mówienia by dokładniej przyjrzeć się bijącemu. Tak jak się spodziewał, znał tego człowieka. Choć... człowiek to nie do końca odpowiednie słowo.
-S-Sebastian...-wymamrotał.
Mężczyzna przewrócił oczami, a po chwili uśmiechnął się szeroko. Poprzedni gniew nagle się ulotnił.
-Przynajmniej poznajesz starego kumpla. Już myślałem, że jakieś robactwo zeżarło ci mózg.
Alexander obserwował, jak jego towarzysz oddala się i zaczyna maszerować tam i z powrotem wzdłuż przeciwnej ściany. Na twarzy faceta widniał wyraz głębokiego zamyślenia. Zmienny jak zwykle...
Alex miał teraz dobrą okazję, by przyjrzeć się otoczeniu.
Wilgotny i dość ciemny pokój, którego ściany tworzyły nieoszlifowane belki starego drewna.
Podłoga, a właściwie klepisko, z górą kurzu w kątach i połamanym drewnianym krzesłem po prawej stronie pomieszczenia. Na przeciwległej ścianie znajdowały się prawie niewidoczne drzwi, zbudowane z tego samego rodzaju drewna co ściany. Nie było żadnych okien; jedynym źródłem światła była samotna goła żarówka, wisząca na kilku centymetrach kabla na środku sufitu. Świeciła bardzo słabo, przez co w kątach panował półmrok. Pomimo tego raziła jego oczy, dopiero teraz przyzwyczajające się do jasności.
Sam Alexander siedział na ziemi obok niedbale rzuconej skrzynki po owocach. Ze zdziwieniem dostrzegł, że kostki i nadgarstki ma związane sznurem. Pociągnął. Mocne węzły.
Dał sobie spokój, słusznie zauważając, że są teraz jego najmniejszym zmartwieniem.
Skierował swój wzrok na Sebastiana.
Niewiele się zmienił przez ten czas. Wysoki, szczupły i muskularny, dzięki wielu godzinom treningów. Szopa blond włosów do połowy pleców i niesforna grzywka sięgająca podbródka; wciąż odsuwał ją z twarzy w górę, mechanicznym już gestem. Twarz o dość subtelnych rysach, można nawet zaryzykować określenie "kobiecych"; pełne wargi, krótki i całkiem zgrabny nos, ozdobiony kilkoma piegami, stalowo-zielone oczy. Wystające kości policzkowe i męska linia żuchwy, sprawiające, że policzki wydawały się lekko wklęsłe. Do tego skórzana kurtka z rękawami podwiniętymi do łokci, na nadgarstku kilka srebrnych bransoletek i skórzana pieszczocha nabita ćwiekami; obcisłe ciemne spodnie, czarne glany z niebieskimi sznurówkami na nogach.
W normalnych okolicznościach cieszyłby się z tego spotkania.
Nie widzieli się już od kilku miesięcy. Właściwie stracili kontakt niedługo po "Przeklętej Nocy", jak zwykli ją nazywać. Wzdrygnął się na samą myśl.

Obaj należeli do tej samej Królowej, ich status jednak się różnił.
Sebastian był najlepszym z wojowników i obrońców Katherine. Dodatkowo łączyło ich podobne poczucie humoru, dlatego czasami wzywano go, gdy Królowa miewała zły nastrój. Cieszący się powszechną sympatią i szacunkiem, sypiący żartami pomimo zmiennego charakteru. Krążyły plotki, że jest ulubieńcem i najbardziej prawdopodobnym Mężem.
Alexander był najmłodszym Kawalerzystą. Nie wyróżniał się niczym szczególnym, poza ciągłym zamyśleniem i melancholią. Starsi stażem Rycerze trzymali go na dystans, jedynie Sebastian, wyznaczony jako jego opiekun, utrzymywał z nim w miarę przyjacielskie stosunki. Co więcej, często ratował mu tyłek, kiedy nieopatrznie zaraził Katherine swoim smutkiem.
Nie miał szczególnych wojskowych talentów, za plecami nazywano go zabaweczką i kaprysem Królowej.

Po ataku Demonów Snów blondyn został najstarszym żywym Kawalerzystą. Już wtedy jego zdolności walki były szeroko znane, dlatego został gorąco przyjęty, kiedy tylko wyraził chęć przyłączenia się do Viljara. Ba! W krótkim czasie stał się jednym z przywódców, wyspecjalizowanym w zajmowaniu się trudnymi przypadkami. To właśnie niepokoiło Alexa.
Czy dziewczynie zagrażał wyjątkowo paskudny Demon? Czy Sebastian pozbył się go? Czy w tej sytuacji dziewczyna jeszcze żyje? Uporczywe myśli nie dawały mu spokoju.
Nagle blondyn przerwał maszerowanie i spojrzał prosto na Alexandra. Przygryzał wargę wciąż intensywnie o czymś myśląc. Podszedł kilka kroków do przodu, w efekcie stając tuż przed skrępowanym kolegą.
-I co ja mam z tobą kurwa zrobić? - westchnął, klękając obok Alexa. - Zjebałeś.
Nie wiedział o co chodzi. Po co ma cokolwiek robić z nim? Teraz liczy się dziewczyna i Demon, który mógł ją dopaść. Bo... Sebastian sobie poradził, prawda? Zawsze sobie radził. A to, że sam zjebał... Doskonale o tym wiedział. Zawsze, czegokolwiek się dotknął, cokolwiek zrobił.
Poczuł nagłe ukłucie niepokoju. Blondyn przeklinał trochę częściej niż zwykle. Kiedyś oznaczało to wpływ silnych emocji. Czy nadal tak jest?
Dlaczego Sebastian miałby czuć jakieś silne emocje?
Mózg Alexandra bardzo powoli budził się do życia.
-Czy.. Czy coś się jej stało? - wyrzucił siebie, patrząc w zielone oczy z nadzieją, że się myli.
Blondyn znieruchomiał na chwilę, z niedowierzaniem spoglądając na przyjaciela, następnie z całą siłą uderzył go prawym sierpowym w twarz.


4 komentarze:

  1. Bardzo ładny styl pisania (wiem że się powtarzam ale muszę wspierać twórcę :D) Wyraźnie dłuższe opowiadanie,za to duuży plus. No i widać że ciężko pracujesz. Doceniam to ale, no właśnie. Zakończenie jest takie zue. ;_; Mam nadzieję że wszystko zakończy się dobrze. Przynajmniej po części. ;_; Czekam na dalszą część! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, twórcę trzeba wspierać z całych sił :D
      Było dłuższe, ale nie mogę wprowadzać tak wyraźnych zmian objetości bez przygotowania xD
      Czemu złe? :3

      Zobaczymy jak będzie :P

      Usuń
  2. w rozdziale w brakuje mi akcji (wiem czepiam się xD) ale pomimo tego rozdział czyta się bardzo dobrze jak po przednie dodatkowym plusem jest nowa postaci która moim zdaniem jest trochę lepsza od postaci Alexandra
    S.Ch

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akcja to od zawsze moja słaba strona. Lubię przegadywać rozdziały lub pisać praktycznie o niczym :D
      Postaram się to nadrobić w następnym rozdziale :)

      Muszę wyznać, że Sebastiana lubię zdecydowanie bardziej. I stety-niestety podejrzewam, że będzie to bardzo widoczne :D

      Bardzo dziękuję za opinię :)

      Usuń

Czy kontynuować pisanie?